Re: pomocy!
autor: KTH » 21 maja 2014, 8:11
Kompetencje urzędników
W art. 35. ust. 1 Prawa Budowlanego (PB) ustawodawca jasno określił kompetencje organu w powyższej sytuacji:
Art. 35. 1. Przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę lub odrębnej decyzji o zatwierdzeniu projektu budowlanego właściwy organ sprawdza:
1. zgodność projektu budowlanego z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu w przypadku braku miejscowego planu, a także wymaganiami ochrony środowiska, w szczególności określonymi w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, o której mowa w art. 71 ust. 1 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko,
2. zgodność projektu zagospodarowania działki lub terenu z przepisami, w tym techniczno-budowlanymi,
3. kompletność projektu budowlanego i posiadanie wymaganych opinii, uzgodnień, pozwoleń i sprawdzeń oraz informacji dotyczącej bezpieczeństwa i ochrony zdrowia, o której mowa w art. 20 ust. 1 pkt 1b, a także zaświadczenia, o którym mowa w art. 12 ust. 7,
4. wykonanie w przypadku obowiązku sprawdzenia projektu, o którym mowa w art. 20 ust. 2, także sprawdzenie projektu przez osobę posiadającą wymagane uprawnienia budowlane i legitymującą się aktualnym na dzień opracowania projektu lub jego sprawdzenia zaświadczeniem, o którym mowa w art. 12 ust. 7.
Autorozszerzanie kompetencji
Wymieniony zakres czynności winien wyczerpywać działania, jakie organ powinien podjąć w sytuacji prowadzenia powyższego postępowania. Wydaje się, że należałoby literalnie przestrzegać takiego zapisu, określono w nim bowiem precyzyjnie również sytuację, w jakiej art. 35 powinien być zastosowany: przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę lub odrębnej decyzji o zatwierdzeniu projektu budowlanego. W rzeczywistości niestety tak nie jest. Są urzędnicy, którzy rozszerzają swoje kompetencje, powołując się na art. 81 ust. 1 PB:
Art. 81. 1. Do podstawowych obowiązków organów administracji architektoniczno-budowlanej i nadzoru budowlanego należy:
1. nadzór i kontrola nad przestrzeganiem przepisów prawa budowlanego, a w szczególności:
a) zgodności zagospodarowania terenu z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego oraz wymaganiami ochrony środowiska,
b) warunków bezpieczeństwa ludzi i mienia w rozwiązaniach przyjętych w projektach budowlanych, przy wykonywaniu robót budowlanych oraz utrzymywaniu obiektów budowlanych,
c) zgodności rozwiązań architektoniczno-
-budowlanych z przepisami techniczno-budowlanymi oraz zasadami wiedzy technicznej,
d) właściwego wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie,
e) stosowania wyrobów budowlanych;
2. wydawanie decyzji administracyjnych w sprawach określonych ustawą;
3. (uchylony).
Bardzo często zapis tego artykułu jest nadinterpretowany i urzędnicy (tzw. właściwego organu) dziarsko zabierają się do merytorycznego sprawdzania naszych projektów. Czy aby na pewno tak powinno być? I tu mogłyby pojawić się kolejne pytania, np. o czas jaki byłby potrzebny na urzędnicze sprawdzanie projektu oraz o merytoryczną jakość takiej kontroli.
Kompetencje a odpowiedzialność
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że osoba sprawdzająca i zatwierdzająca projekt budowlany (w świetle art. 35 ust. 1 PB) oraz przygotowująca projekt decyzji o pozwoleniu na budowę nie musi legitymować się żadnymi uprawnieniami budowlanymi ani innymi. Nie mamy tu bowiem do czynienia z żadną samodzielną funkcją techniczną w budownictwie, przy pełnieniu której takie uprawnienia są wymagane. Wymagane są jedynie, gdy pełni się funkcje: projektanta, kierownika budowy lub robót, inspektora nadzoru inwestorskiego. Zatem mamy do czynienia z sytuacją, w której projekt sporządzony przez architekta ze stosownymi uprawnieniami, sprawdzony również przez architekta z wymaganymi uprawnieniami, mógłby być sprawdzany przez osobę bez potwierdzonego właściwego przygotowania zawodowego!
Kto w takim razie ponosi odpowiedzialność za prawidłowość sporządzonego projektu? Urzędnik? Oczywiście, że nie. Ponadto projekty bywają wielobranżowe, więc iluż urzędników musiałoby je sprawdzać? Ile czasu dodatkowo musiałoby to pochłonąć? Kolejne pytanie: czy to urzędnik ponosi odpowiedzialność za niezauważenie uchybień? Także nie. Za wszystkie uchybienia występujące w projekcie odpowiedzialność spoczywa tylko i wyłącznie na projektancie, a w świetle zmian, jakie mają nastąpić w prawie budowlanym również znacznie zwiększy się odpowiedzialność sprawdzającego. W takim razie czemu służy oświadczenie projektantów i sprawdzających (wszystkich branż) o zgodności projektu z przepisami i zasadami wiedzy technicznej? Czyżby jeszcze jedna nikomu niepotrzebna kartka, umieszczona w części formalnoprawnej opisu projektu?
Rola PINB
Zatem jeżeli powinnością urzędnika przygotowującego decyzję o pozwoleniu na budowę nie jest merytoryczne sprawdzanie projektu (poza projektem zagospodarowania terenu lub działki), to w którym momencie mogą się ujawnić projektowe usterki? W trakcie przygotowania inwestycji do realizacji albo już w trakcie samej realizacji, gdy uczestnikami procesu budowlanego będą także kierownik budowy i inspektor nadzoru inwestorskiego. A gdyby i tu nikt nie zauważył uchybień i niezgodności, jest jeszcze jedna instancja Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego (PINB). Pojawia się zawsze, najpóźniej wtedy, kiedy inwestycja ma zostać przekazana do użytkowania. Właśnie na użytek m.in. tego postępowania (a nie wydawania decyzji o pozwoleniu na budowę) powstał art. 81, bo w tym momencie następuje obowiązkowa kontrola inspektorów PINB na budowie i dokładne sprawdzenie zgodności zrealizowanej inwestycji z projektem oraz zgodności z obowiązującymi przepisami.
A co by się stało, gdyby dopiero na tym etapie zauważono uchybienia projektowe, które na dodatek zostałyby zrealizowane? Gdyby nie udało się ich jednak w przewidywalnym terminie usunąć PINB nie wyda decyzji o pozwoleniu na użytkowanie obiektu.
Może również w zależności od uchybień, które zauważy wystąpić z wnioskiem do właściwej izby samorządu zawodowego o sprawdzenie rzetelności wykonywania obowiązku projektanta czyli właściwego wykonywania samodzielnej funkcji technicznej w budownictwie (art. 81 ust. 1 pkt. 1 d) Prawa budowlanego) oraz o pociągnięcie winowajcy do odpowiedzialności zawodowej. Gdy inwestor nie uzyska decyzji o pozwoleniu na użytkowanie będzie ze swej strony także szukał winnego, ponieważ nieprzystąpienie do użytkowania już wybudowanego obiektu to dla niego ogromna strata.
Jeżeli winnym okazałby się istotnie projektant, wówczas dowie się, do czego było mu potrzebne ubezpieczenie się od odpowiedzialności cywilnej w związku z uprawianym zawodem. Czyli inwestor w ostatecznym rezultacie też wyjdzie na swoje odbierze pieniądze i dokona poprawy nawet tych poważniejszych uchybień.
A projektant? O ile popełnił błąd i firma ubezpieczeniowa będzie musiała zapłacić odszkodowanie, to kolejna składka ubezpieczeniowa projektanta może być nieadekwatnie wysoka. Przy kolejnej pomyłce projektanta ubezpieczyciel może odmówić świadczenia usług.
Zgodnie z Ustawą o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów ubezpieczenie to jest wymagane prawem (art. 6 ust. 2.): Członek izby samorządu zawodowego podlega obowiązkowi ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej za szkody, które mogą wyniknąć w związku z wykonywaniem samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Czyli koło się zamyka!
Przemieszanie procedur
Jak widać, wszystkie zmiany w aktach prawnych związanych bezpośrednio bądź pośrednio z Prawem budowlanym zmierzają do tego, by odpowiedzialność architekta była faktem, a nie papierową iluzją. Architektowi-projektantowi po prostu się nie opłaca produkować projektowych bubli, bo i tak trafi to w niego rykoszetem.