Witam serdecznie.
Z racji że jest to mój pierwszy post na tym forum, mam nadzieje ze dobrze trafiłem.
Szukam pomocy ponieważ nie znam nikogo kto zajmuje się docieplaniem poddaszy, a jednak zaufanie do wykonawców wole schować trochę do kieszeni.
Zatem do meritum.
Po położeniu na skosach poddasza płyt kartonowo-gipsowych na stelażu aluminiowym, założeniu folii "paroizolacyjnej"
z zakładem na ściany, zachowaniu dylatacji miedzy k-g a ściana(nieotynkowana). Nie będę się zagłębiał tutaj w wykonanie całego ocieplenia krok po kroku, ponieważ robiłem go sam, nie uważam że jest to cud techniki ale starałem się wykonać to zgodnie z tym co czytałem na forach itd itp.
Pytanie moje jest takie.
Otóż Panowie którzy wykonują tynki stwierdzili ze folia wychodząca spod k-g z zakładu jest zbędna(i już ją wycieli) twierdząc ze nie ma to znaczenia w paroizolacji wełny pod k-g. w dodatku zasugerowali ze daje się akryl w kąt miedzy tynkiem a k-g i kładzie się listwę styropianową. Dodam ze na pytanie odnośnie izolacji i tej folli, odpowiedzią były ruchy i praca wiezby i pekanie k-G.
Czy tak jest u wszystkich(odnośnie tej folii), nie sądzę bo widziałem mnóstwo kątów prostych miedzy ścianą a sufitem, niestety nie wiem co maja pod tynkiem.
I teraz kolejne pytanie czy robią oni OK, jesli nie to co w tej sytuacji można zrobić. Nie chciał bym rwać za kilka lat zgniłego sufitu.
Silikonować szpare miedzy sciana a kg??