Witam, jestem w trakcie generalnego remontu mieszkania. Stare budownictwo, parter, wejście do mieszkania naprzeciwko drzwi do klatki (stare nieszczelne, przez co na klatce m.in. jest zimno). Ogólnie na klatce jest też straszne echo. Do tej pory miałam drzwi antywłamaniowe metalowe, wstawione z 25 lat temu + drugie wewnętrzne drewniane, najzwyklejsze żeby było ciszej i cieplej. Po latach wiadomo, przestały być szczelne, ale razem w miarę coś tam wygłuszały i dawały psychiczny komfort. W trakcie remontu fachowce zdemontowali wewnętrzne białe drzwi i po kilku dniach kazałam im je założyć bo nie mogłam wytrzymać dźwięków i rozmów dochodzących z klatki. Po prostu każdy krok i dźwięk, nawet otwieranego domofonu było słychać na drugim końcu mieszkania (40m2). Na kilka dni odetchnęłam w miarę ciesząc się starymi podwójnymi drzwiami. W końcu nadszedł dzień wstawienia nowych. Podkreślałam, że mają w miarę izolować termicznie ale przede wszystkim wygłuszać. No i co? No i porażka... Nie widzę żadnej różnicy między nimi i tymi starymi antywłamaniowymi. Jak sąsiadka z dziećmi wychodzi z mieszkania i do nich mówi to mam wrażenie, że rozmawiają w moim przedpokoju. Leżąc w łóżku słyszę kroki na klatce i rozmowy. Czy to tak powinno działać? Jestem załamana i zdesperowana bo nie wyobrażam sobie żyć z tymi hałasami i nie czuć się komfortowo we własnym domu nie mogąc wypowiedzieć głośniej słowa bo wszyscy słyszą... Co tu poszło nie tak?
Wklejam nowe drzwi (nie wiem jak wymiarowo ale właśnie tak wyglądają i mają te 42db):
https://www.bricoman.pl/drzwi-akustyczne-verdi-rc2-90-prawe-antracyt-20746250.html