znajomy podsunął mi myśl budowy domu rozłożonej na kilka lat np. w jednym roku fundamenty, podprowadzenie energii, wody, studnia itd, w następnym stan surowy otwarty, w kolejnym doprowadzenie do stanu zamkniętego i później stopniowe wykańczanie w miarę możliwości finansowych. Ja nie widzę problemu bo i tak nie mamy zamiaru tam mieszkać na stałe jeszcze przez powiedzmy 15 lat, ale zawsze weekendy, wakacje, ferie - będzie gdzie jechać. Mieszkać teraz tez mamy gdzie więc nigdzie nam się nie śpieszy, tyle ze posiadamy działkę i szkoda zeby tak sobie stała pusta, a sprzedawać jej nie zamierzamy.
teraz moje pytanie jest takie: jak to faktycznie wygląda? Jak przeprowadzic taką budowę rozłożoną na lata zeby tam się z tym domem nic złego nie działo typu: zawilgocenie, grzyb, pleśń itd. Bo wiadomo że będzie deszcz, snieg, zima, mróz i jak to wpłynie na taki nieogrzewany dom?